Płyta na miarę zagranicznych produkcji! I nie chodzi mi
tutaj o jakieś amerykańskie standardy, tylko o to że ten zespół ma naprawdę w
sobie coś ze starych, rockowych zagranicznych kapeli. Jest tym czego szukałam
od dawna… rockowo- surfowy z fajnym wokalem, kolejne utwory na płycie nie
brzmią tak samo pomimo tego, że są w podobnej stylistyce. Startujemy od „Deth Of
A Surfer Girl” trochę zaleciało Depeszami ale fajny aranż. W ,, Fashion Freak”
usłyszymy idealnie wkomponowane latynoskie rytmy. Właściwie każdy z utworów na
tej płycie jest inny i mógłby być singlem. L.Stadt doskonale wiedzą jak bawić
się dźwiękiem i jak kombinować z wokalem. Tu należy się pokłon w stronę
wokalisty- Łukasza Lacha, to jeden z najlepszych głosów na polskiej scenie
muzycznej! Jest raz niski i zachrypnięty a innym razem wysoki i magnetyczny jak
w ,,Smooth” . Niezwykle ciekawy jest również kawałek ,,Mums Attact”,
stylistycznie bardzo przypominający rockowe hiciory lat 60-tych i 70-tych. Najlepszym kawałkiem na tej płycie jest
jednak dla mnie bez wątpienia ,, Jeff”, jest najbardziej ekspresyjny i trzymający
w napięciu. Ten album to prawdziwa ,,perełka” wypełniona ciekawymi
pomysłami, i pomimo tego że jest dość
krótki to jego zawartość w pełni nam to rekompensuje. Świetnie się go
słucha, przepełnia go niesamowita
energia i radość. Mogę tylko dodać, że za produkcję albumu odpowiedzialny jest
niejaki Mikael Count, znany ze współpracy z Radiohead, No Doubt i New Order!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz