sobota, 30 listopada 2013

Fox- Fox

Znany ze współpracy z m.in Kayah, Reni Jusis, Marią Peszek... Michał Król ,,Fox", wydaje drugi, długogrający album. W 2003 roku wytwórnia Kayax wydała pierwszą płytę Michała z zespołem ,,15 minut projekt" oscylującą wokól brzmień drum'n'bass i down tempo. Krążek spotkał się z pozytywnym odbiorem recenzentów jak i publicznosci sceny alternatywnej. Potem przyszedł czas na jego autorski projekt- album ,,Fox Box" wydany w 2010 roku. Pojawili się na nim Tomasz Organek (SOFA), Marsija (Loco Star), Novika i wielu innych artystów rodzimej sceny alternatywnej. Następnie Michał zajął się produkcją ostatniego albumu Marii Peszek ,,Jezus Maria Peszek", co było podkreślane w wielu recenzjach tego okrzykniętego najważniejszą polską płytą tego roku krążka.

Druga produkcja Foxa, zatytułowana po prostu ,,Fox" mnie zaskoczyła wielkomiejskim klubowym brzmieniem. Razem z zaproszonymi gośćmi m.in. Pauliną Przybysz, Natalią Lubrano, Buniem z Dick4Dick, Tomkiem Organkiem z Sofy i Marsiją z Loco Star skomponoważ i zaaranżował 10 tanecznych utworów które brzmią bardzo eksportowo. Całość nawiązuje do rozmaitych gatónków muzycznych od dubstepu po synthpop i myślę, że może się spodobać zarówno faną alternatywnych dźwięków jak i bywalcą tanecznych parkietów. W tym wypadku, bardzo ciężko mi wyróżnić jakieś utwory, moim zdaniem wszystkie są niezwykle energetyczne i z pazurem. Klubowymi faworytami są na pewno singlowy ,,Go Ahead" z wokalem Pauliny Przybysz oraz ,,Stop This Music" przy którym ciężko usiedzieć w fotelu. 


Choć nie dokonano tutaj żadnej rewolucji, album ,,Fox" mieni się wszystkimi kolorami niebanalnej elektroniki. Dodatkowym atutem jest bardzo dopracowana produkcja i cała masa soczystych brzmień bz których nie uda się żadna impreza!

sobota, 23 listopada 2013

Maya Jane Coles- Comfort

Coś z zupełnie innej beczki niż ostatnio... ale jak Wam pisałam we wstępie do bloga, nie ograniczam się muzycznie. Staram się słuchać prawie wszystkiego a piszę o tym co moim zdaniem jest warte uwagi,  no bo co Wam będe zawracać uszy jakimś muzycznym szajsem... ;)

Maya Jane Coles to 23 letnia brytyjsko- japońska producentka. Od samego początku swojej kariery Maya szybko dogoniła najbardziej szanowanych londyńskich producentów. Podbiła również serca brytyjskich fanów i krytyków na całym świecie, a wszystko to dzięki unikalnemu house'owemu brzmieniu. Swoją muzykalność producentka zawdzięcza ojcu- Mike'owi Coles z Killing Joke ( pewnie nie wszyscy kojarzą, to post punkowy brytyjski zespół z lat siedemdziesiątych). Pomimo postpunkowego wpływu ojca, Maya zaczynała od hip hopu, potem zajęła się jednak muzyką klubową. Wśród jej dokonać nie brakuje również remixów, szczególnie polecam ,,Spectrum" Florence& The Machine.


Debiutancki krążek został wyprodukowany, nagrany i zmiksowany przez May'e w jej domowym studiu. Każdy instrument jest nagrany przez nią samą, artystka sama stworzyła również okladkę płyty. Wśród dwunastu nagrań, które trafiły na ,,Comfort" wszystkie wpadają w ucho i odwołują się do różnych gatunków od soul po trip- hop. Jeśli mam wyróżnić jakieś utwory, to pierwszym będzie na pewno ,,Burning Bright"- dyskotekowe i energetyczne. Połączeniem ciężkiego podkładu z dziewczęcym i uwodzicielskim wokalem Karin Park znajdziemy w ,,Everything". Na większą uwagę zasługują również ,,Easier to Hard" z wokalem samej Coles oraz ,,Take a Ride" z gościnnym udziałem pierwszej damy sceny klubowej- Miss Kittin.


Jedno jest pewne, Maya stworzyła jakby swój własny deep housowy styl przesycony triphopowymi wstawkami, który dla mnie ma swój nizwykły trudny do opisania klimat. Dlatego zachęcam do przesłuchania! Najlepiej całkowicie zanurzyć się w nim, bo może pochłonąć na dłużej ;)
.

niedziela, 17 listopada 2013

Krzysztof Zalewski ,,Zelig"

Pamiętam jak dziś, pierwszy telewizyjny talent show ,,Idol". Byłam wtedy nastolatką i co tydzień czekałam na kolejny odcinek tego programu między innymi właśnie ze względu na niego- Krzysztofa Zalewskiego. To dzięki niemu pierwszy raz usłyszałam i pokochałam Iron Maiden. Krzyśkowi bardzo kibicowałam i udało się, wygrał program. Potem pojawił się debiutancki album- ,,Pistolet" na który czekałam z wielką nadzieją, niestety nie tego wtedy oczekiwałam. Na szczęście potem, pomimo, że nie było o nim słychać on działał. Krzysztofa mogliśmy zobaczyć u Nosowskiej, grał z Hey, Muchami i koncertował także z Brodką. Pomimo nawału zajęć, nie poddał się i po ośmiu latach w końcu doczekałam się tego na co liczyłam odkąd pierwszy raz go usłyszałam.

,,Zelig" , to drugi solowy albumu Krzyśka. Skądś kojarzycie tą nazwe? To tytuł filmu z 1983 roku Woody'ego Allena. Opowiadał on o Leonardzie Zeligu, chorym psychicznie człowieku żyjącym w latach 20 XX wieku. Miał on zdolność dopasowywania swojego charakteru jak i wyglądu do osoby z którą przebywał. Czyżby jakaś aluzja? Dokładnie taka jest ta płyta. Każda kompozycja jest jakby z ,,innej bajki". Mamy tutaj mieszankę dźwięków, rytmów i pomysłów a dodatkowo jeszcze prawdziwe i mądre teksty. Pomimo, iż całościowo jest to płyta raczej rockowa przez różne inspiracje artysty, ciężko ją zaszufladkować. Mam tutaj oczywiście kilka ,,perełek". Pierwsza z nich ,,Ósemko" to transowy i zapętlający się kawałek. ,,Zboża" to piękny, bezpretensjonalny utwór o miłosći. Ach... jak ten Krzysztof pięknie krzyczy o uczuciach!! Wart uwagi jest też ,,Folyn", prosty ale energetyczny i bardzo wpadający w ucho. Z kolej ,,Gatunek" to przede wszystkim niezwykła, instrumentalna końcówka. W ,,Zimowym" artysta zabiera nas w podróż do śnieżnej krainy malowanej dźwiękami. Cudowne!!


Nie jest to album który można słuchać gdzieś tam sobie w tle, zabraniam Wam tego robić!! W parze z każdym kolejnym utworem kryje się jakaś historia. Łzy, radość, rozczarowanie, miłość... Ten album aż kipi od emocji! Ja to kupuje, warto było czekać te osiem lat na prawdziwy, płynący prosto z z serca materiał. Zalewski nie kopiuje nikogo jest po prostu sobą. Człowiekiem niezwykle wrażliwym, o wielu twarzach i z najlepszym moim zdaniem męskim wokalem w Polsce. Nie jest to na pewno produkcja, którą będziemy mogli notorycznie usłyszeć w stacjach radiowych. Jednym się spodoba, innym nie. Przekonajcie się sami!! Ja z całego serca Wam go polecam!!








wtorek, 5 listopada 2013

Fenech Soler- Rituals

Fenech Soler tworzą czterej Panowie pochodzący z miasteczka King's Cliffe w centralnej Anglii. Debiutancki album wydany w 2010 roku zachwycił słuchaczy i krytyków świeżym syntezatorowym elektropopem, padającym niedaleko dokonań takich kapel jak Cut Copy czy Groove Armada.

Najnowsze dzieło Brytyjczyków promowane przez singlowy ,,Last Forever" powstało przy współpracy z DJ-em Style Of Eye oraz Timem Goldsworthym, produkującym płyty chociażby LCD Soundsystem i UNKLE. Niesamowita chwytliwość, dynamiczna i żywa elektronika to znaki szczególne tej produkcji. Sam tytuł albumu miał odnosić się do oczyszczającego rytału po doświadczeniach kwartetu z ostatnich lat. Kilka lat temu u Bena- wokalisty zespołu zdiagnozowano nowotwór i zespół musiał zawiesić działalność. Na szczęście okazało się, że Ben pokonał chorobę. ,,Rituals" jest zwieńczeniem procesu odradzania się zespołu po ciężkich przejściach.

Ciężko jest mi wyróżnić jakiś utwór, wszystkie zarażają post- punkową energią i elektrycznymi bitami. Zresztą sami się przekonajcie ;)




Na przełomie listopada i grudnia zespół wyrusza w trasę koncertową po Europie, by zaprezentować na żywo swe nowe utwory. Poznań i Warszawa to dwa przystanki na tej trasie! 29 listopada będziemy mogli posluchać ich w warszawskim klubie Basen, a dzień później w Poznaniu w hali MTP.  Podczas nadchodzących koncertów mam nadzieję, że premierowe kawałki przemieszają się również z tymi z debiutanckiego abumu, który również bardzo gorąco Wam polecam. Pochodzą z niego takie przeboje jak ,,Lies" czy ,,Demons", które mogliście zapewne usłyszeć w alternatywnych stacjach radiowych.