wtorek, 9 maja 2017

Hej, jesteście tutaj jeszcze!?

Dawno mnie tutaj nie było, mam nadzieje że wybaczycie mi tak długie milczenie ;) Muszę jednak przyznać się Wam, że moje życie zmieniło się o 180 stopni. Zostałam mamą! Stąd tak długa nieobecność, blog wysunął si na dalszy plan i szczerze zupełnie nie miałam na niego czasu. Mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście i dacie mi ponownie szansę ;) Nadal odczuwam potrzebę dzielenia się z Wami muzyką która trafia na moje słuchawki. Mam nadzieję, że dacie mi jeszcze chwilę na zebranie energii i myśli. Za chwile wracam do Was z nowymi albumami, nową muzyką i nowymi emocjami bo przecież o to w tym wszystkim chodzi.

Mój mąż zaraził mnie ostatnio Thievery Corporation, bardzo podoba mi się ich muzyka. Mam nadzieje, że Wam również przypadnie do gustu, jeśli jeszcze nie znacie oczywiście ;)


piątek, 4 września 2015

Noel Gallagher's High Flying Birds- Chasing Yesterday


Po rozpadzie Oasis każdy z braci poszedł własną drogą. Liam wraz z kolegami z Oasis ( oprócz Noela) założył własny zespół pod nazwą Beady Eye. Nagrali dwie płyty po czym przestali istnieć. Noel rozpoczął działalność pod szyldem Noel Gallagher's High Flying Birds czego owocem była wydana pod tą samą nazwą w 2011 roku debiutancka płyta.  Czy starszy z braci obronił dobre imię swojej rodziny? Moim zdaniem tak. Opinie są jednak bardzo podzielone.


Drugi album ,, Chasing Yesterday" ukazał się 25 lutego 2015. I chociaż pierwszy kawałek brzmi zupełnie jak ,,Wonderwall" będę bronić tej produkcji, gdyż dalej jest tylko lepiej. W kolejnych minutach Noel zabiera nas w nieco inne rejony muzyczne. Jest przebojowo, bo czy słyszeliście ostatnio bardziej rockowo- przebojowy utwór niż ,,In The Heat Of The Moment"? Na na na na na na, na na na na na chodziło za mną kilka dni ;) Kolejnymi hitami są: ,,You Know We Can't Go Back", ,,Lock All The Doors". Z drugiej strony dostajemy bardziej melancholijne i liryczne kawałki które skradły zdecydowanie moje serce.  Rozczulający,, The Dying Of The Light" i ,,The Right Stuff" to najpiękniejsze momenty na płycie.  Na te utwory warto było czekać całe życie! ,,The Right Stuff" został wzmocniony wokalem Joy Rose z Incognito i jazzującą saksofonową wstawką Jima Hunta. ,,While The Song Remain The Same" przypomina mi nieco kawałki Coldplay. Refleksyjny klimat jest utrzymany w ostatnim utworze ,,Ballad Of The Mighty I" który jest też drugim singlem. Gościnnie wystąpił w nim Johnny Marr z The Smiths.

Tym albumem Noel potwierdził dla mnie kto nadawał ton i charyzmę zespołu Oasis. Doskonale zna swoje mocne strony i potrafi je wykorzystywać. Zapewne ,,Chasing Yesterday" jest jakimś kolejnym etapem w życiu Gallagher'a i pokazuje nam trochę tęsknotę za latami 90 ( okładka albumu). Myślę, że stać go jednak na jeszcze więcej i wydaje mi się że wkrótce nam to udowodni.




wtorek, 7 kwietnia 2015

Fisz Emade Tworzywo- Mamut

Przyznaję bez bicia, że mam ogromne braki w historii rapu polskiego i w ogóle rapu, nie znam też dyskografii Fisza... Fani hip- hopu wybaczcie! Nie zmienia to faktu, że zauroczył mnie ostatnio ,,Mamut" produkcji Fisz Emade Tworzywo.

Z tego co wiem, Ci Panowie grali zazwyczaj surowe hip- hopowe bity. Tym razem bracia Waglewscy skradli kilkanaście minut mojego życia. Postanowili zanurzyć się nieco w tanecznych brzmieniach lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, nie znaczy to, że zaczęli grać disco. Swoje najnowsze dzieło wzbogacili bowiem szczyptą rocka, jazzu i przede wszystkim trip- hopu. I zrobili to w idealnych proporcjach! Taneczne dźwięki słyszymy już w pierwszym kawałku ,,Pył", z gościnnym udziałem Justyny Święs z The Dumplings. Disco- funkowy ,,Zwiedzam świat" porywa do tańca swoją energią! Elektronika jest też mocno obecna w nieco spokojniejszym ,,Wróć" i instrumentalnym ,,Mamucie". ,,Wojna" w  duecie z Katarzyną Nosowską to zaskakujący, mroczny, trip- hopowy utwór. Moim faworytem są ,,Ślady", bluesowe z jazzującym pianinem i naprawdę dobrym tekstem. Oprócz tego uwielbiam kawałek ,,Bieg" za bardzo szczere i prawdziwe słowa o tym co nas otacza. Ciekawą propozycję jest też ,,Karate" brzmiący bluesowo- elektronicznie z gospelowym chórem.

,,Mamut" to płyta bardzo różnorodna, ale znakomita! Idealna na każdą porę dnia i nocy. Uniwersalna, zarówno dla fanów hip- hopu, jazzu jak i elektroniki i rocka. Zdecydowanie ma to ,,coś" i zdecydowanie polecam Wam tę płytę!




piątek, 2 stycznia 2015

Moje muzyczne podsumowanie 2014 roku cz. 2

Pora na najlepsze zagraniczne płyty 2014 roku!

Foo Fighters- Sonic Highways

Recenzję ,,Sonic Highways" (KLIK) napisałam dla Was całkiem niedawno, pomimo wielu negatywnych recenzji w mediach ja wiem swoje i uwielbiam ten album!



Lenny Kravitz- Strut

Lenny bardzo zaskoczył mnie w tym roku, wydał krążek który tak jak wiele lat temu ,,5", podbił moje serce. Recenzja ,,Strut" (TUTAJ).




Royal Blood- Royal Blood

Wymarzony debiut, wymarzona płyta! Nie mogło ich zabraknąć w moim zestawieniu, solidny rockowy album. Mam tylko nadzieję, że chłopaki nie zmarnują swojej szansy. Recenzje przeczytacie (TU).



Real Estate- Atlas

Uwielbiam Real Estate i ich psychodeliczną, surf rockową muzę! ,,Atlas" ma właściwości uspokajająco- kojące. Przy ich muzyce odpływam na kalifornijskie, pełne słońca plaże :D Przegapiliście ten album? Koniecznie nadróbcie zaległości (KLIK).




The Black Keys- Turn Blue

Recenzja tego albumu niestety nie pojawiła się na blogu, to skandal wiem!! Wybaczcie, brak czasu :( Zespół The Black Keys poznałam dopiero jakieś 2 lata temu, dzięki ,,El Camino". Potem pojawiło się ,,Turn Blue" po którym oszalałam na ich punkcie!! To 45 minut czystego, prawdziwego rock&rolla!





Jeszcze raz zachęcam Was do komentarzy, co Was zachwyciło w 2014 roku?



wtorek, 30 grudnia 2014

Moje muzyczne podsumowanie 2014 roku cz. 1

W tym poście przygotowałam dla Was zupełnie subiektywny ranking najlepszych moim zdaniem płyt 2014 roku. Pragnę podkreślić, że owy ranking jest tylko i wyłącznie moim muzycznym podsumowaniem kończącego się powoli roku. Zachęcam oczywiście do komentarzy, być może podsuniecie mi album którego jeszcze nie słyszałam a powinnam ;) Uprzedzam Was tylko, że w poniższym rankingu nie znajdą się żadne hipsterskie produkcje typu St. Vincent czy FKA twigs- wybaczcie, nie moja bajka. Kilka już razy wspominałam Wam, że słucham wielu gatunków muzyki i nie zamykam się na żaden, aczkolwiek w moich żyłach płynie rock&roll. Nie da się tego ukryć ;)

Na pierwszy ogień idą najlepsze polskie płyty 2014 roku (kolejność zupełnie przypadkowa).


Fair Weather Friends- Hurricane Days

O tym młodym polskim zespole pisałam Wam na blogu już jakiś czas temu, (TUTAJ). Po świetnie przyjętych dwóch EP-kach, pojawił się w końcu longplay ,,Hurricane Days". Ten album bardzo długo nie schodził z mojego odtwarzacza. Połączenie elektroniki, gitar, syntezatorów to to co lubię najbardziej!



The Dumplings- No Bad Days

Faza na The Dumplings trwa już u mnie jakiś czas, pisałam Wam o nich zresztą aż dwa razy ;) Recenzja ich debiutanckiego krążka pojawiła się na blogu 18 maja 2014 roku (The Dumplings- No Bad Days).




Curly Heads- Ruby Dress Skinny Dog

Po wydaniu solowego krążka Dawid Podsiadło nie odwrócił się od swojej macierzystej kapeli Curly Heads. Razem ze swoimi kumplami wydali niedawno album, który muszę powiedzieć bardzo mnie zaskoczył. Muzyka którą nagrali brzmi świetnie i świeżo poza tym jest autentyczna a o to w dzisiejszym świecie muzycznym coraz ciężej. Gorąco polecam Wam ten album, sama dopiero niedawno dałam mu szansę i nie żałuje!





Olivier Heim- A Diffrent Life

Krążek w którym się zakochałam, co prawda nie od pierwszego odsłuchu ale teraz nie mogę bez niego żyć! O tym kto to w ogóle jest Olivier Heim przeczytacie (TU).




Xxanaxx- Tringles

Duet Xxanaxx o którego EP-ce pisałam Wam w 2013 roku (TUTAJ) wydał w 2014 roku swój debiutancki album ,,Tringles". Ta elektroniczno-chilloutowa mieszanka dźwięków plus wokal Klaudii Szafrańskiej daje niezwykłe doznania, odpręża i pobudza wyobraźnie.




A jakie są Wasze ulubione polskie albumy wydane w tym roku? Jutro część 2, czyli najlepsze zagraniczne płyty 2014! ;)



poniedziałek, 29 grudnia 2014

Olivier Heim- A Diffrent Life

Pomimo tego, że zespół tres.b o którym pisałam Wam TUTAJ jakiś czas temu zakończył swoją działalność, jeden z muzyków wydał właśnie swój pierwszy solowy album. O poprzednim projekcie Heima pod nazwą Anthony Chorale przeczytacie na blogu o TU.

Olivier Heim, bo to o nim mowa urodził się w USA a wychował w Luksemburgu. Od jakiegoś czasu, ten artysta zamieszkuje i tworzy w Polsce. Oprócz tego, że nagrywał z tres.b, z którym zdobył w 2011 roku Fryderyka za Fonograficzny Debiut roku i Paszport Polityki 2012 swoje nagrania miał okazje zaprezentować na Primavera Sound Festival 2014. Po tym występie, Olivier został wyróżniony przez znany hiszpański portal muzyczny Mindies a także przez OFF Festival 2014 i Reeperbahn Festival 2014.

Jego najnowsza produkcja ,,A Diffrent Life" miała swoją premierę 25 listopada. Te 9 autorskich kompozycji ma moim zdaniem szansę konkurować o miano najlepszego polskiego albumu roku 2014. Bo to właśnie w polskiej wytwórni została wydana ta płyta. Poza wytwórnią, Heim do współpracy zaprosił również polskich artystów takich jak Tobiasz Biliński (Coldair), Karolina Rec (Kings of Caramel, Cieślak i Księżniczki, Nathalie and The Loners) czy Adam Byczkowski (Kyst). Materiał był nagrany całościowo, a nie jak w przypadku większości albumów kiedy nagrywa się poszczególne dźwięki a potem zbiera je w całość. Muzykę którą słyszymy można zdefiniować jako surf rock z elementami lo-fi, soulu i elektroniki. Pierwszym singlem został utwór ,,Ocean", który muzycznie przypomina mi kawałki The Beatles. Dodatkowo powstał do niego znakomity teledysk! Natchnieniem do zdjęć był film z lat 60 ,,Zeszłego roku w Marienbadzie", a planem filmowym Pałac w Wilanowie i Pałac Herbstwa w Łodzi. Poza singlem cała reszta brzmi równie rewelacyjnie! Inspiracją do stworzenia krążka musiały być dla Oliviera takie kapele jak Real Estate czy Ducktail. Jeśli chodzi o wokal, to pomimo pojawiającego się czasami falsetu brzmi bardzo naturalnie i czysto. Dzięki takiemu sposobowi śpiewania wokal nie przysłania instrumentów ale brzmi jak jeden z nich! Moimi faworytami poza ,,Ocean" są ,,Far Apart", ,,A Diffrent Life", ,,Italy" i przede wszystkim ,,It's Getting Better", który mogę słuchać nieprzerwanie.



Olivier Heim nagrał dzieło wyjątkowe, w środku zimy przenosi nas na kalifornijskie plaże pełne słońca. ,,A Diffrent Life"to płyta nie nagrana na siłę, ale z miłości do muzyki to słychać i czuć. Słuchając jej ciepłych dźwięków, które wypełniają całe ciało odczuwamy nieziemską przyjemność i spokój. Ta płyta zawładnęła mną i moim odtwarzaczem na dobrych kilka miesięcy i jestem pewna że często będę do niej wracać.  Nie jeden polski wokalista może pozazdrościć takiego albumu.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Foo Fighters- Sonic Highways

10 listopada 2014 roku nadszedł dzień, którego od dawna wyczekiwałam. Pojawił się ósmy album zespołu, którego liderem jest były członek Nirvany , Dave Grohl. Foo Fighters powrócili po aż trzech latach z materiałem zatytułowanym ,,Sonic Highways".

Ten album to osiem kompozycji, nagranych w ośmiu studiach nagraniowych, w ośmiu różnych miastach. Pomysł na tego typu szalone przedsięwzięcie wzięło się z przekonania Grohl'a, że miejsce w którym nagrywa się album ma wpływ na ostateczny kształt dzieła. Foo Fighters nagrywali więc w: Chicago, Waszyngtonie, Nashville, Austin, Los Angeles, Nowym Orleanie, Seattle i Nowym Jorku. W tworzeniu tego projektu wspomagali ich tym razem tacy artyści jak:  Kristeen Young, Rick Nielson oraz Joe Walsh. 

Krążek otwiera rewelacyjny ,,Something From Nothing" w którym podobnie zresztą jak w ,,Subterranean" czuć inspirację The Beatles. Przyciąga uwagę fajnym riffem, zadziornością i dynamiką. To kawałek, który mogę słuchać godzinami! ,,The Feast and The Famine" i ,,Outsider" to już typowo punkowo-garażowe granie za które uwielbiam Foo Fighters! Zresztą ,,Outsider" i kolejny po nim nieco spokojniejszy,,In The Clear" to moje ulubione kawałki zaraz po ,,Something From Nothing". Zaraz potem na mojej liście top pojawia się dwuczęściowy ,,What Did I Do/God As My Wtness". To bardzo dobry i intrygujący utwór. Jego pierwsza część to typowy amerykański rock, a w drugiej dostajemy bluesową balladę. Słuchaczowi wydaję się jakby słuchał dwóch połączonych piosenek. Na zakończenie dostajemy ,,I Am A River",  który bardzo powoli się rozkręca by w końcu uderzyć emocjonalnym śpiewem Grohla.



Poziom tej produkcji może nie jest super imponujący. Dostajemy jednak płytę eksperymentalną, łączącą wiele wątków. Poza tym, zespół podąża swoją własną drogą obraną już dawno temu w Seattle. Miejscu, które miało kluczowe znaczenie dla muzyki którą tworzą i wykonują Foo Fighters. Recenzje tego albumu nie są zbyt dobre, ale kogo to obchodzi. Zespół ma swoich fanów na całym świecie w tym wielu w Polsce, którzy baaardzo chcieliby zobaczyć ich na żywo. Marząc o tym, by zedrzeć swoje gardło wraz z Davem możemy narazie udać się w podróż po ośmiu miastach i posłuchać jak i gdzie była tworzona amerykańska muzyka rockowa.