
Rok 2011 pojawia się drugi krążek Vernona, nie zajmę się szczegółowym porównywaniem obu albumów, gdyż pomimo tego, że płyta jest zupełnie inna od poprzedniej jest równie znakomita! Gdy
tylko przesłuchałam pierwszy utwór ,,Perth” wiedziałam, że znalazłam perełkę a
to był dopiero początek. Spokojny, melancholijny wstęp i poruszający głos
Vernona sprawiają, że za każdym razem czuje inne emocje. Na uwagę zasługują
również ,,Holocene”, ,,Towers”, ,,Michicant”, i oczywiście promujący płytę
singiel ,,Calgary". Muzykę
Bon Iver’a ciężko zdefiniować i nie będę chyba nawet próbowała tego robić.
Całość urzekła mnie dopiero po kilku odsłuchach. Jednak z każdym kolejnym odtworzeniem albumu zaczynam zauważać coraz więcej jego mocnych stron, dlatego nie można odrzucać jej zbyt szybko, bo można stracić coś naprawdę pięknego, nieskazitelnego i bardzo cennego.
Całość urzekła mnie dopiero po kilku odsłuchach. Jednak z każdym kolejnym odtworzeniem albumu zaczynam zauważać coraz więcej jego mocnych stron, dlatego nie można odrzucać jej zbyt szybko, bo można stracić coś naprawdę pięknego, nieskazitelnego i bardzo cennego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz