Świeżutki i długo
wyczekiwany przeze mnie album Natashy Khan- brytyjskiej piosenkarki.
Dwa poprzednie ,, Fur And Gold” z 2006 roku oraz ,, Two Suns” z 2009
roku oczarowały mnie swoją baśniową, pełną wyjątkowych dźwięków atmosferą.
Najnowsza płyta, choć nadal oddziałuje na moją wyobraźnie i wrażliwość
całościowo owej magii niestety nie posiada. Jest muzycznie trochę bezpłuciowa i
brakuje na niej pomysłów na zapadającą w pamięć melodie. Być może zbyt wygórowane
były moje oczekiwania, ale ,, The Haunted Man”
wymarzył mi się trochę inaczej. Możliwe, że mój zapał zbyt rozpalił
koncert Bat For Lashes na Haineken Open’er
Festival. Nie mogę jednak powiedzieć, że jest to zły album. Jest on jednak
jakby powtórką tego co mogliśmy znaleźć na poprzednich krążkach, a ja osobiście
oczekiwałam czegoś co znowu mnie oczaruje, zaciekawi. Sama Natasha w jednym z
wywiadów przyznała, że do braku inspiracji na kolejny album, co niestety teraz słychać. Nie widać postępu, który zespół powinien był zrobić w ciągu tych
trzech lat. Poszczególnym utworom niekiedy brakuje nieprzewidywalności i
pięknych melodii, co było niezwykle ważnym elementem poprzednich starych
kawałków. Jednak mimo wszystko album ten i tak wybija się ponad przeciętność. Tym
razem więcej miejsca w muzyce Bat For Lashes zajęła elektronika, być może
trochę za dużo. Pieśni ,,All Your Gold”, ,,Marilyn”, ,,Rest Your Head” czy ,,A
Wall” na szczęście ratują ten album. ,,All
Your Gold” to piękne partie skrzypiec (!!!) i
fenomenalne bębny. Jednak najpiękniejszym kawałkiem w chyba całej
twórczości Natashy jest ,, Marilyn”, dopieszczona w każdej sekundzie melodia
rozwija się dramatycznie i czaruje każdy zmysł. Jak dla mnie cudo!! Dla tych
kilku perełek warto znać ten album i warto na pewno przyjrzeć się bliżej
twórczość Bat For Lashes. Przede wszystkim ze względu na poprzednie, genialne
albumy Natashy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz