środa, 23 października 2013

Tomasz Makowiecki- Moizm

Jakiś czas temu wszystkie portale muzyczne podały informacje o nadchodzącym wielkim COME BACK'u Tomasza Makowieckiego. Tomasza zwanego kiedyś Tomkiem kojarzyłam z Idola, tak jak i całą reszte ( Brodke, Anie Dąbrowską itd.). Nie byłam nigdy wielką fanką, wręcz przeciwnie. Coś tam sobie śpiewał, ale generalnie smęcił, nie wzbudzało to więc wcześniej mojego zainteresowania. Postanowiłam jednak dać Tomaszowi Tomkowi drugą szansę... Odtworzyłam ,,Holidays In Rome", czyli singlowy kawałek zapowiadający ,,Moizm". Szkoda, że nie mogliście zobaczyć wtedy mojej miny! :P Bylam niewykle miło zaskoczona! Włączylam REPLAY raz i drugi i trzeci i po chwili tańczyłam już po pokoju, śpiewając utwór razem z wokalistą. Kawałek niebywale energetyczny i przypominający nieco dokonania chłopaków z KAMP!.  WOW! Nareszcie coś z fajnym tanecznym rytmem, świetnym wokalem i ładnym tekstem. Wtedy właśnie rozpoczęło się moje oczekiwanie na cały album z nadzieją, na większą ilość takich smaczków. Niestety okazało się, że na ,,Moizm" nie ma drugiego, chociaż troszke podobnego do singlowego numeru. Nie znaczy to oczywiście, że płyta jest słaba, bo nie jest. Nie jest też wybitna, myślę że mogę powiedzieć, że jest dobra. 

Jak na Tomka przystało jest tu oczywiście dość sennie, spokojnie i delikatnie pomimo iż brzmienie gitar zastąpiła elektronika. Otwierający album ,,Dziecko Księżyca"  trwa 10 minut i jest utrzymany w chilloutowym klimacie. Jest idealnym wstępem do całej produkcji. W jesienny zimny wieczór możemy się zrelaksować i nastawić na to jak ,,Moizm" będzie brzmieć dalej. Całość składa się z kawałków w języku polskim jak i angielskim. Obie wersje brzmią miło, jednak ja zdecydowanie wole te śpiewane po polsku. Akustyczno- elektryczny charakter ma utwór ,,Las i beton", który w okolicach czwartej minuty zaskakuje nas dub-step'owym zakończeniem. Na wyróżnienie zasługuje tutaj też ,,Ostatni brzeg". To ballada, jadna z piękniejszych jakie ostatnio słyszałam. Jest to ostatni utwór na płycie  i w najlepszy możliwy sposób ją kończy. 



Podsumowując, krążek idealny na jesienne wieczory. Nie jest to może propozycja wizjonerska i obowiązkowa aczkolwiek warto się z nią zapoznać bliżej. Jest na światowym poziomie, i ukazuje nam artyste w pełni świadomego siebie który potrafi połączyć najnowsze muzyczne trendy z tym co mu w duszy gra. Takich artystów i dzieł nie mogę nie doceniać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz