Niki& The Dove to szwedzka
grupa grająca muzykę na pograniczu electro popu o lekko mrocznym, zimnym,
północnym zabarwieniu. Zespół powstał w 2012 roku, a w jego skład wchodzą Malin Dahlström (wokal), Gustaf Karlöf
(instrumenty klawiszowe) i Magnus Böqvist (perkusja). Ich debiut to 12
elektroniczno- synth popowych utworów wydanych przez wytwórnie Sub Pop. Nie
jest to oczywiście nic nowego, momentami ich kompozycje przypominają nam
twórczość Fever Ray czy The Knife. Jednakże różnorodność tego albumu to jego
największy atut, w prawie każdym utworze możemy odczuć inne inspiracje. Często
dużo starszymi wykonawcami, być może dlatego słucha się jej naprawdę
przyjemnie. Na wyróżnienie zasługują na pewno housowe ,,The Drummer", przebojowe ,,Dj, Ease My Mind”, ,,The Fox” i
oczywiście ,,Tomorrow”. Głos Malin dominuje na płycie i podkreśla jej wyjątkowy, odrobinę baśniowy charakter. Pomimo, iż ,,Instinct” furory nie zrobił, mnie w pełni usatysfakcjonował. Jest albumem na
który warto zwrócić uwagę. Serwuje nam dużą dawkę energii i dobrze zapowiada
dalszą twórczość Niki& The Dove.
wtorek, 29 stycznia 2013
sobota, 26 stycznia 2013
Elsiane- Hybrid (2008) i Mechanics of Emotion (2012)
Elsiane to duet założony przez
Elsiane Caplette i Stephane Sotto. Zespół tworzy muzykę którą ciężko
jednoznacznie sklasyfikować, jest ona połączeniem wielu gatunków takich jak jazz,
rock, electro aż do muzyki klasycznej i popu. Ich debiutancki album ,,Hybrid” został wydany w sierpniu 2008 roku, nie pamiętam kiedy ja go pierwszy raz usłyszałam. W każdym
razie zakochałam się... (a zintrygowała mnie okładka, która od razu rzuca się w
oczy). Pierwszy odsłuch bardzo dokładnie pamiętam, powalił mnie niezwykły głos Elsiane w utworze ,,Across The Stream", który jest może dość specyficzny ale przeszywa każdy centymetr ciała! Olśniewa, nie da się go już nigdy zapomnieć. Zarówno ,,Hybrid” jak i ,,Mechanics of Emotion” przepełnione są melancholijnymi dźwiękami, które zachwycają. Nasuwają się może małe skojarzenia z
Portishead, głównie przez oryginalny wokal, lecz to tylko powierzchowne
podobieństwo. Tym razem Elsiane nagrali album, który ma znamiona peruwiańskiego
pochodzenia wokalistki. Na albumie znajdziemy jedenaście bardzo dopracowanych
utworów, które zostały podrasowane gitarami akustycznymi, elektroniką i instrumentami dętymi. Warto przesłuchać ją niezwykle uważnie, gdyż każdy utwór
brzmi indywidualnie, ale łączy brzmienia kolejnych nagrań w spójną całość.
Dlatego też, nie będę tutaj wyróżniać poszczególnych utworów, tą płytę
koniecznie trzeba przesłuchać w całości! Zarówno ich debiutancki album jak i
ten zapisały się głęboko w mojej pamięci i są jednymi z najulubieńszych. Przede wszystkim dlatego, że są jedyne w swoim rodzaju psychodeliczne, nastrojowe i po prostu rewelacyjne!
wtorek, 22 stycznia 2013
The KDMS- Kinky Drama & Magic Stories
The KDMS to międzynarodowy projekt,
w którego skład wchodzi pochodzący ze śląska producent Maksimilian Skiba oraz
brytyjska wokalistka Kathy Diamond. Muzyka tej grupy to fantastyczne połączenie
elektroniki, pulsującego basu, zadziornych gitar i zmysłowego wokalu Kathy. W
pierwszej chwili myślimy, nic nowego, jednak The KDMS mają coś co brakuje wielu
artystom- wdzięk i klasę. Ich muzyka porywa do tańca, bo nie da się ukryć, że
to muzyka popowa, ale nie pozbawiona uroku i funkowego brzmienia. Na albumie
znajdziemy wiele różnorodnych smaczków, odprężający ,,Your Love Is Right”,
taneczne ,,Circles” czy nostalgiczne ,,Part Time Lovers”. Duże wrażenie zrobiły
też na mnie utwory ,,Wonderman” i ,,Tonight” przywołujące na myśl disco lat
siedemdziesiątych. Album jest spójny pod względem brzmienia, ale pomimo tego
poszczególne utwory są zróżnicowane. Ich debiut to taka niby niepozorna rzecz,
ale której słucha się wyjątkowo przyjemnie, zarówno relaksując się jak i
imprezując. Nawet komuś kto nie jest fanem funky i disco. To bez wątpienia
płyta warta przesłuchania, każdy znajdzie na niej coś dla siebie.
sobota, 19 stycznia 2013
Tame Impala- Lonerism
Przyznam szczerze, że nie słyszałam
wcześniej o tym zespole. Ich debiutancki album ,,InnerSpeaker” nie słuchałam
więc do najnowszej produkcji Australijczyków podeszłam bez jakiegokolwiek
nastawienia. Jakże wielkie było moje zaskoczenie jak tylko odpaliłam płytę. Od
razu duże wrażenie zrobił na mnie wokal Kevina Parkera- gitarzysty i wokalisty
zespołu. Kojarzyć się on może z The Beatles lub z Pink Floyd. Skojarzenia z
tymi kapelami dotyczą również muzyki. Ta płyta idealnie wpasowywuje się w nagły
powrót do muzyki z lat 60. Na płycie oczywiście czuć również wpływ chillwave’u,
ale są one śladowe i w dobrym guście. Ta muzyka hipnotyzuje, przenosząc słuchacza
w nierealne muzyczne zakątki. W ich kompozycjach słychać też trochę dream
popowego rozmarzenia, które bardzo lubię. Jeżeli chodzi o najlepsze kompozycje,
to ciężko cokolwiek wyróżnić, bo wszystkie są po prostu bardzo dobre. Niektóre
urzekają melodiami jak: ,,Music To Walk Home By” lub ,,Apocalypse Dreams”.
Innym razem zaskakują gitarowymi riffami jak ,,Elephant”. ,,Feels Like We Only
Go Backwards” ma niesamowity klimat i chyba najlepsze wokale. W ,,Minds Mischiefs”
to perkusja odgrywa główną rolę i
ciągnie kawałek za pomocą interesującego bitu.,, Lonerism” to znakomity
album- ciekawe aranżacje, silne użycie syntezatorów, obecność sampli i genialne
wokale. Czego chcieć więcej!? To na pewno jeden z lepszych albumów wydanych w 2012 roku i w dodatku będziemy mogli ich zobaczyć i posłuchać live na tegorocznym Haineken Opener Festival!
sobota, 12 stycznia 2013
Beach House- Bloom
Beach House powstali w Baltimore
2004 roku jako projekt studyjny założony przez Victorie Legrand i Alexa Scally.
Dwa lata później zadebiutowali albumem zatytułowanym po prostu ,,Beach House”.
Zyskał on bardzo dobre opinie wśród krytyków. W 2008 roku pojawiła się ich
druga płyta- ,,Devotion”. Natomiast trzeci album ,,Teen Dream” wydany w roku
2010 przyniósł Beach House sukces komercyjny. ,,Bloom” pojawił się dwa lata
później w maju, nakładem wytwórni Sub Pop. Pomimo, iż najnowsza produkcja BH
nie różni się stylistycznie od ,,Teen Dream” to nie wieje nudą. Jest na pewno
bardziej energicznie ale nadal dream popowo. Ta grupa wypracowała swoje
charakterystyczne brzmienie, które w połączeniu z wokalem Victorii magnetyzuje.
Oprócz utworów utrzymanych w leniwym, rozmarzonym klimacie są też mocniejsze
momenty np. gitarowe- ,,The Hours”. Perełkami jak dla mnie są jednak ,,Myth” ze
świetną perkusją, ,,Wild”, ,,Lazuli” i ,,Irene”. ,, Bloom” jest dziełem kompletnym,
balansującym między delikatnym dream popem a subtelnym shoegaze’em i do tego
idealnie dopełnione hipnotyzującym wokalem Legrand. Przy tym wychwalaniu nie
mogę pominąć również naładowanych emocjami tekstów, ale i tak, tym co
najbardziej intryguje w Beach House jest niesamowity baśniowy klimat, który potrafi
wprawić w niezwykły pozytywno- refleksyjny nastrój. Słucha się tego znakomicie
a w dodatku, to idealna płyta na szare zimowe wieczory, kiedy chcemy
przypomnieć sobie o wakacjach i leniwych chwilach na słonecznej plaży ;)
niedziela, 6 stycznia 2013
Alt-J- An Awsome Wave
Alt-J to tegoroczni debiutanci z
Wielkiej Brytani. Zespół powstał w 2007 roku i składa się z czterech muzyków:
Gwil Sainsbury, Joe Newman, Gus Unger- Hamilton i Thom Green. ,,An Awsome Wave”
czyli ich debiutancka płyta została wydana w maju 2012 roku. Nie poznałam chyba
jeszcze do tej pory zespołu, który równocześnie czerpie inspiracje z
alternatywnego rocka, folku, elektroniki, muzyki etnicznej i hip- hopu. Jednak
Ci chłopcy znaleźli na to sposób i im się udało! Nie wiem jak to zrobili, ale
brzmi to niesamowicie! Oczywiście nie jest to krążek, który pokocha się od
pierwszego odsłuchu, wręcz przeciwnie. Dość irytujący na początku jest wokal
Joa Newmana- wokalisty, jednak ja go pokochałam chociaż jest on dość
specyficzny. Największą zaletą tej płyty jest to, że zaskakuje nas z każdym
kolejnym przesłuchaniem. Kolejny odsłuch zwraca uwagę na inną piosenkę.
Do moich ulubionych należą jednak: ,,Breezeblocks” ( ta piosenka wpada na zawsze
do głowy!), utrzymane w indie folowej stylistyce ,,Something Good” i pełne
orientalnych motywów ,,Taro”. Ten ostatni oczarowywuje, gdy słyszę ostatnie
dźwięki smyczków zamykające utwór mam ochotę wcisnąć replay by znów nacieszyć
uszy pięknymi dźwiękami tej płyty i odkryć kolejny ulubiony utwór. Bez
wątpienia, to jedna z najlepszych zagranicznych płyt 2012 roku. I jeżeli tak
wygląda debiut tego zespołu to aż nie mogę się doczekać co będzie dalej!
piątek, 4 stycznia 2013
Dinosaur Jr.- I Bet On Sky
Dinosaur Jr. to amerykańska
kapela indie rockowa ze stanu Massachusetts. Przyznaje bez bicia, że dopiero w
tym roku i za sprawą ,,I Bet On Sky” usłyszałam o nich. A tak naprawdę chłopaki
mają już za sobą bardzo dobrze przyjęte albumy ,,Beyond” (2007) i ,,Farm” (2009).
Ich najnowsze dzieło ujrzało światło dzienne we wrześniu minionego roku.
Niesamowite jest to, że w ich nagraniach słyszymy piękne stare garażowe
brzmienia, przypominające dokonania Neila Younga czy Nirvany. Jednak najnowszy
krążek przynosi też kilka zmian w muzycznym wizerunku Dinozaurów. Oprócz
surowych gitar, możemy usłyszeć też partie fortepianowe np. w ,, Stick A Toe In”.
Duże wrażenie robi nieco funkowe ,,I Know It Oh So Well” i post- rockowe ,,See
It On Your Side”, które jest zwieńczeniem całego albumu, jego największą
perełką i rozkoszą dla moich uszu. Na ,,I Bet On Sky” nie znajduje żadnych słabych
punktów, dla mnie jest on fenomenalny, jest tęsknotą za dobrym korzennym rockiem.
Gorąco polecam!!
środa, 2 stycznia 2013
Cat Power- Sun
Cat Power- to amerykańska wokalistka i autorka utworów muzycznych. Jej znakiem rozpoznawczym jest eteryczny, niski głos porównywany przez niektórych do Sinead O'Connor. Na najnowszy album tej wokalistki trzeba było czekać aż 8 lat. Jednak myślę, że warto było, gdyż jest to krążek pełen
niespodzianek. Co prawda zniknęła gitara akustyczna, fortepian, smyczki na
szczęście nie zniknęła niepowtarzalność Chan Marshall- to prawdziwe imię i
nazwisko artystki. Na swoim najnowszym krążku Marshall pokazuje, że nadal jest
tą samą Cat Power z tym, że znacznie dojrzalszą i pewniejszą siebie. ,,Sun”
powstał pod wpływem dość traumatycznych przeżyć w życiu Chan, jak załamanie
nerwowe, rozstanie z wieloletnim partnerem i bankructwo finansowe. Mnie album
zaskoczył od pierwszego utworu- ,,Cherokee”. Niezwykle pogodny i chyba
najbardziej przebojowy utwór w historii Cat Power. Kolejne mocne momenty to na
pewno ,, Ruin”, utrzymany nieco w starym stylu, ale z bardzo tanecznym
pianinem. Moją uwagę zwrócił również ,,Human Being” z piękną gitarą w tle.
Oczywiście wypada skomentować również duet z Iggym Popem, czyli ,,Nothin’ But
Time”. To dziesięciominutowy utwór, w którym niestety Iggy nie wyśpiewuje
więcej niż przy wersy. Podsumowując, Cat Power nagrała album bardzo osobisty i czasami dość trudny
w odbiorze, ale pewne zmiany wyszły tej artystce na dobre. Warto jeszcze na sam koniec dodać, że ten album Chan przygotowała praktycznie całkiem sama. Zajęła się kompozycją utworów, ich produkcją oraz oczywiście ich wykonaniem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)