czwartek, 16 stycznia 2014

Ms. No One- Backseats Stories

Kolejny polski, przypadkowo przesłuchany album. Pomimo wielkiego urodzaju w świecie muzycznym, nie wszystko ostatnio mi się podoba. Tym razem trafiłam na zespół, którego wcześniej nie znałam. Kilka lat tem temu otrzymali tytuł jednego z najbardziej obiecujących debiutantów i najbardziej melancholijnego zespołu. Nigdy nie walczyli z tym wizerunkiem, ale też nie dążyli do tego żeby go na siłę utrwalać. Dowodem tego było ich ostatnie wydawnictwo, album “There` s no one inside” z 2011 roku zawierający zaskakujące remiksy utworów pochądzących z ich debiutanckiego LP “The Leaving Room” wydanego przez Polskie Radio. Album z remiksami został bardzo dobrze przyjęty, zespół zagrał trasę koncertową w 3 krajach, na 8 festiwalach (m.in GRAMY w Szczecinie, Heineken Opener Festival), supportował m.in Primal Scream, NOT, Glasvegas. A potem zamilkł… Teraz powraca w nowej odsłonie. Cała seria przemian, które zaszły - w tak zwanym międzyczasie- najbardziej przełożyła się na ścieżkę muzyczną, którą na nowo, zaczęła Mrs. No One, sobie wydreptywać. Co z tych wędrówek wynika, można posłuchać na ich najnowszym albumie ,,Backseats Stories".

Już poprzednio muzycy pokazali, że lubią tworzyć piosenki raczej niewesołe i takich też utworów pełno jest na ,,Backseats Stories". Jadnak, na nowej plycie wszechobecna melancholia miesza się z brzmieniami trip- hopowymi, rockowymi, a elektronika jest jeszcze bardziej zimna i niepokojąca. Pięknie kontrastuje się to z ciepłym głosem wokalistki- Asi Piwowar- Antosiewicz,  brzmiącym jakby zza mgły rozmytej echem. Zespół zachacza nawet o dźwięki post- rockowe, np. w singlowym ,,Page 114" czy w ,,Virginii". Oprócz anglojęzycznych piosenek mamy tutaj również kilka polskich kompozycji. Moim faworytem spośród nich, jest psychodeliczny kawałek ,,Nigdy" wsparty partiami dętymi, które rozkręcają się aż do momentu gdy grupa wchodzi na najwyższe obroty... wtedy dopiero wszystko się rozkręca. Różnorodność dźwięków, instrumentów potrafi przebudzić i zachwycić.


,,Backseats Stories" zapewne nie wszystkim się spodoba. Moim zdaniem każdy gatunek muzyczny, który dotykają Ms. No One zagrany został z pomysłem i smakiem. Poza tym głos Asiu koi moją duszę i  mogę go słuchać godzinami.

1 komentarz:

  1. bardzo przyjemne, miło się słucha, a głos faktycznie kojący :)

    OdpowiedzUsuń