Premiera ich debiutanckiej płyty odbyła się 24 lutego 2014 roku bez zbędnej promocji i szumu. Dobra muzyka broni się jednak sama i chyba taki właśnie był plan. Bo w rezultacie dostaliśmy album, który z pewnością będzie zaliczany do najlepszych debiutów tego roku. Pierwsze przesłuchanie nasuwa nam na myśl skojarzenia z The XX, London Grammar czy Wild Beasts. U Arthur Beatrice wszystko jest jednak zaplanowane i dopracowane ze szczególną precyzją. Każdy drobiazg jest na swoim miejscu. Wiedzą gdzie przyspieszyć, gdzie dodać beat żeby nie było nudno i więdzą też bardzo dobrze jak zbudować napięcie. Zespół, w bardzo przyjemny i lekki sposób łączy indie gitarowe brzmienia z popowymi melodiami.
Arthur Beatrice ciężko pracują na zbudowanie swojego własnego stylu, byśmy zapomnieli o skojarzeniach i nie dali się zwieść pierwszemu wrażeniu. Gwarantuje Wam, że ekscytacja ich muzyką rośnie z każdym kolejnym przesłuchaniem, aż w końcu uzależnicie się od tego albumu ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz